Wielki finał na Estadio Da Luz

Już za kilkadziesiąt godzin oczy całej piłkarskiej Europy zwrócą się na Lizbonę. Paradoksalnie to w stolicy Portugalii rozegrają się niebawem największe od lat derby Madrytu. Atletico dołoży wszelkich starań, by powstrzymać Real przed skompletowaniem upragnionej decimy.

Jeszcze niedawno nadchodzący finał Ligi Mistrzów zapowiadany był jako pojedynek dwóch superstrzelców – Cristiano Ronaldo i Diego Costy. Dziś wiemy już na pewno, że takie starcie nie będzie motywem przewodnim sobotniego meczu. Powód jest prosty – Brazylijczyk (a może już Hiszpan?) odniósł w ostatnim meczu sezonu La Liga kontuzję ścięgna i jego udział w wielkiej grze stoi pod ogromnym znakiem zapytania, zaś CR7 od kilku tygodni zmaga się z drobnymi kłopotami zdrowotnymi i trudno przypuszczać, by był w stanie zaprezentować pełnię swych możliwości.

 

Bez względu na obecność i dyspozycję najskuteczniejszego duetu Real-Atletico będzie spotkaniem dwóch piekielnie silnych zespołów, z których żaden nie znalazł się w wielkim finale przypadkiem. Królewscy są oczywiście faworytem, ale Los Colchoneros pokazali już, że w meczach z ich udziałem wszelkie przewidywania, zgadywanki i rozstrzyganie o wyniku „na papierze” należy sobie na wstępie odpuścić. Do pewnego momentu w siłę Atletico można było jeszcze powątpiewać, ale wyeliminowanie z LM Chelsea i przypieczętowane remisem na Camp Nou zdobycie mistrzostwa Hiszpanii kazały nabrać do biedniejszego z madryckich zespołów szacunku – z takiego założenia jednak nie wychodzą bukmacherzy których zakłady sportowe nie dają wielkich szans drużynie Simeone.

 

Trudno powiedzieć, która drużyna będzie bardziej zmotywowana – Real, z pewnością rozdrażniony klęską na ostatniej prostej wyścigu po mistrzostwo, czy może Atletico, które może poszukać zemsty za bolesną lekcję futbolu, jaką otrzymało od Los Blancos w Pucharze Króla. W lepszych nastrojach powinni być ci drudzy – to oni dokonali parę dni temu niemożliwego i po 18 latach odzyskali mistrzowski tytuł. Mają już namacalny dowód swoich umiejętności i jeżeli do tej pory nie byli pewni tego, na jak wiele ich stać, to teraz nie powinni już mieć takiego problemu.

 

Dla Carlo Ancelottiego finały europejskich rozgrywek to nie nowość, ale ten nadchodzący może być najważniejszy w jego karierze. Jeśli uda się zwyciężyć, włoski szkoleniowiec na zawsze zapisze się na kartach historii wielkiego klubu jako ten, który zdołał zapewnić Realowi wymarzone dziesiąte zwycięstwo w Pucharze Mistrzów. Gdyby jednak poniósł porażkę, wcześniejsza wygrana w Copa del Rey nie zdałaby się na wiele – fani pamiętaliby tylko przegraną z derbowym rywalem w LM i tytuł oddany innym niemal za darmo.

 

Taka a nie inna obsada finału po prostu musi budzić emocje i ciekawość – nie tylko ze względu na ogień derbowej rywalizacji. Madrycki duet wnosi do najnowszej historii Champions League powiew świeżości. Intryguje zwłaszcza Atletico, którego obecność w tym spotkaniu jest chyba bardziej zaskakująca niż dotarcie BVB do zeszłorocznego finału, lecz pewną nowinkę stanowi również Real Madryt. Trudno w to uwierzyć, ale po raz ostatni Królewscy wystąpili na ostatnim etapie tych prestiżowych rozgrywek aż 12 lat temu.

Czy piłkarze Realu udźwigną presję związaną z pościgiem za dziesiątym Pucharem? A może niesione entuzjazmem Atletico zdoła przeciwstawić się silniejszemu sąsiadowi? Tego dowiemy się już w najbliższą sobotę.

Opublikowano w: Ciekawostki Tagi: , , , , ,

A może spodobają ci się także:

Po co nam bukmacherzy internetowi? Po co nam bukmacherzy internetowi?
Zakłady bukmacherskie – co o nich wiemy? Zakłady bukmacherskie – co o nich wiemy?
© 2014 Wszystkie prawa zastrzeżone. Sportfakty.pl
Projekt i wykonanie Grupa Web-Com.
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką dotyczącą cookies stron grupy WEB-COM.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.