Wyobraź sobie, że szybujesz nad ziemią i nagle twój jedyny punkt podporu łamie się z trzaskiem. Tyczkarz Robert Sobera doświadczył tego wielokrotnie. Jego kariera to historia o wielkiej miłości do sportu, ale bez wzajemności. Z bólu nie mógł spać, walczył sam ze sobą. — Po mistrzostwach Europy w Amsterdamie, które wygrałem, nie byłem usatysfakcjonowany, a raczej zażenowany. Nie umiałem się z tego cieszyć – mówi w długim wywiadzie. Opowiada, kiedy i dlaczego poczuł się “jak przegryw”. Oraz co go motywuje, by mimo wszystko walczyć dalej. ]]>
Źródło:: Lekkoatletyka Onet